... to nie wiadomo, co robić? U nas dzisiaj na termometrze, w cieniu, było 38 stopni. Afryka, to nie moje klimaty ;)
Po wczorajszej, rowerowej wycieczce (okupionej potwornym bólem głowy, ale jak ktoś myśli, że upał to nic strasznego, to ma za swoje) dziś stanowczo odmawiałam wystawiania nosa za drzwi ;) Tylko tyle, żeby Maksio załatwił wszystkie potrzeby i pędem - do domu!
Coś dłubię w hafcikach, ale niewiele. Wymodziłam kolejne wisiory, w kolorach według życzenia ich przyszłych właścicielek. Bo ja niezbyt biżuteryjna jestem ;)
Pozostaje mi jeszcze dokupić łańcuszki, zapinki i wówczas medaliony będą gotowe. Nadal za najgorszą robotę uważam przyklejanie haftu do tekturki i formowanie materiału w owal. Nie zawsze wychodzi to równiutko. Czasem coś upaćkam klejem (może klej mam niedobry?).
Ale, maszyna tego nie robiła, to praca ręczna więc pewne niedoskonałości też mają swój urok ;)))
A muzycznie dziś nie będzie staroci, ale bardzo fajna nowość :)
I to by było na tyle :)
U mnie też bardzo gorąco. Medaliony śliczne :)
OdpowiedzUsuńPiękne...szkoda,że na upał mnie się tylko spać chce;)
OdpowiedzUsuńDo kaboszoniastych wywalić wszelkie Kropelki i Super Glue, a zainwestować w żywicę epoksydową :)
OdpowiedzUsuńMadzia, czy Ty masz nadzieję, ze żywicą to ja niczego nie upaćkam ;)
UsuńTeraz korzystam z kleju UHU uniwersalnego. Dobrze klei, ale ciągnie się jak roztopiony żółty ser :(
To nie nadzieja, a silna wiara :D Rodzic w sytuacjach małych elementów używa do żywicy wykałaczki i nawet nie narzeka, więc może to jest wyjście :)
UsuńPS. Kaboszon PRZEPIĘKNY, mój najładniejszy (nieskromnie), ogromne dziękuję!
Madziu, ja to raczej igły używam, bo mi wykałaczka za gruba!
UsuńCieszę się, że Twój medalion najładniejszy ;)
P.S.
W razie potrzeby skrócę Ci łańcuszek, bo nie wiedziałam, czy chcesz długi czy krótki :P
Na razie medalion jest na etapie "leży i patrzę", więc ewentualne minusy jeszcze do mnie nie docierają :D
UsuńPrzepiękne medaliony, gratuluję !
OdpowiedzUsuńUrocze. Wprawiają mnie w zachwyt :)
OdpowiedzUsuńSą do pozazdroszczenia. A co do technicznej strony, uważam podobnie, jak Ty. Ja formowałam kółka, w dodatku bardzo małe, a to chyba jeszcze gorsze niż większe owale...
OdpowiedzUsuńWszystkie śliczne, ten "rurzowy" to moje klimaty:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena
Nie widać tego upaprania klejem, więc się nie przejmuj, a wisiory cudne, szczególnie ten z pomarańczowymi różyczkami.
OdpowiedzUsuńWisiorki super... Ja takimi się nie zajmuję, ale z kolei dla mnie przy kostkach wyszycie to pikuś, ale potem te kółeczka, zawieszki, cięcie drutu, dopasowywanie, bleh. Szkoda, że nie mam kogoś, kto robiły to za mnie ;P
OdpowiedzUsuń