Dobrze, że moje hobby nie zależy od aktualnych warunków pogodowych :)
Jak otwarcie sezonu, to i nowy obrazek do kolekcji mężowskiej przybył. Huriccane się wyprał, wykrochmalił, wyprasował i wskoczył do ramki. Oto i on:
Jesienią, zeszłego roku, pasjonat lotnictwa dostał jeszcze motolotnię dwuosobową:
No to chyba teraz przyjdzie wreszcie pora na Żuraw nad Motławą ;)
O ja cieeee... To, co ja i mój mąż cenimy sobie szczególnie w naszych rowerowych jazdach, to piękne widoki, ale tam, z góry, to dopiero musi dech zapierać! A Ty, Marysiu, w ogóle nie próbowałaś latania?
OdpowiedzUsuńWidzę, że ramki obrazków godne- proste, czarne, męskie.:)
A ten obrus szydełkowy to czyjej produkcji?
Latałam, owszem, ale ja jestem strachliwa bardzo ;) Za dużo mnie latanie nerwów kosztuje, bym mogła z tego czerpać przyjemność :) Ale, jeśli ktoś się nie boi, to warto!
UsuńObrus szydełkowy zrobiła moja zdolna mama :) Ja nie odziedziczyłam po niej szydełkowego talentu, niestety...
Mój mąż to pilotuje samoloty takie zdalnie sterowane, które zresztą sam od podstaw buduje. Super ten twój haft "lotniczy" może też się kiedyś skuszę na taką tematykę. Zapraszam do siebie www.magicznyhaft.pl
OdpowiedzUsuńMój też pilot - konstruktor:) I też od podstaw buduje. Tyle, że nie modele:) Wózek do paralotni już czeka na dobrą pogodę, żeby go oblatać :)
UsuńMimo wszystko zazdroszczę Ci, że "zaliczyłaś" latanie, chociaż w sumie nie wiem, czy i ja parę metrów nad ziemią nie straciłabym zainteresowania. :)
OdpowiedzUsuńAkurat taki obrus nie wymaga talentu, jedynie nieco samozaparcia- to bardzo łatwy i jednocześnie efektowny wzór- koronka brugijska (brukselska, flandryjska). Jestem pewna, że potrafiłabyś. :)
A te wzory z rowerami widziałam, ładne i delikatne, ale lubię się przy hafcie napracować i gustuję w bardziej skomplikowanych schematach- mam kilka takich z rowerem w tle- w planach oczywiście. :)
Iwonko! Ja umiem łańcuszek, słupki, półsłupki, ale wszystko osobno ;) Nigdy tego w całość nie złożyłam.
UsuńA przy robótkach to wypoczywać trzeba, a nie resztkę zdrowia tracić. Nerwicy bym dostała chyba przy szydełku. Chociaż, nigdy się nie mówi - nigdy ;)
A ja odwrotnie, niż Ty, lubię hafciki łatwe, proste i maleńkie. Myk igiełką i gotowe! I następny, proszę :)
Oj, coś czuję, że kiedyś podjadę do Ciebie rowerem i będziesz musiała mi naocznie udowodnić, że nie potrafisz połączyć słupka z łańcuszkiem, bo każda szydełkowiczka wie, że to przecież fizycznie niemożliwe! ;))
UsuńWiesz, ja tego Twojego Hurricane'a nie nazwałabym takim prostym i maleńkim... :)
A mężu także pogratulować pasji! :)
Do mnie rowerem, to dwie piosenki i jesteś :)
OdpowiedzUsuńJa te łańcuszki i słupki łączę, ale to, co z połączenia powstaje, nie przypomina niczego konkretnego. Ot, taka robótka pt."Co to może być?" ;)
No i bardzo dobrze! Na tym mniej więcej polega koronka brugijska. :) Ale nie naciskam, nie da się nic dobrego zrobić, gdy się nie ma serca do tego. :)
Usuń