A wczoraj świętowaliśmy urodziny męża, który się strasznie obciachowo urodził - w Dzień Kobiet ;)
Niestety, to był też tydzień intensywnej pracy zawodowej i dlatego niewiele przybyło krzyżyków na Żurawiu. Nie ma się więc czym chwalić ;)
Ale...co by nudą nie wiało na blogu, dziś do obejrzenia film z otwarcia sezonu lotniczego. Atrakcja dla tych, co nigdy w górze nie byli :)
*Legenda do filmu: mąż mój osobisty lata na czerwonej (i białej od spodu) paralotni :)
Pozdrawiam gości i stałych bywalców :)
Rewelacja! A Ty pewnie stałaś gdzieś tam w dole? Nie drżysz o małżonka, gdy on szybuje? Z tej perspektywy dopiero widać, że takie latanie to chyba kawałek ciężkiej roboty jest, czy tylko się tak wydaje?
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia dla wszystkich Solenizantów!
Prawie zawsze jestem na dole ;)
UsuńI zawsze się martwię, czy będzie ok.
Dla męża latanie to i wypoczynek i ogromny wysiłek. Po lotach śpi jak noworodek ;)
A to tak, jak ja po rowerowych jazdach. :) Wychodzi na to, że człowiek tak naprawdę odpoczywa tylko wtedy, gdy się porządnie namęczy! ;)
OdpowiedzUsuń