Na Żurawiu nie postawiłam ani jednego krzyżyka w tym tygodniu. Nie miałam czasu :( Wyszywam za to kartkę wielkanocną, którą wyślę koleżance. Postanowiłam więcej kartek w tym roku nie robić. Szkoda mojego czasu. Chyba zacznę, jak inni do mnie, wysyłać życzenia świąteczne smsem :)
Zachciało mi się za to coś uszyć, choć kompletnie szyć nie potrafię. Taka pokraka mi wyszła. Czeka jeszcze ten zwierz na jensowe spodnie i kapelusz oraz na wyszycie oczu i nosa. To moja pierwsza w życiu, przestrzenna praca krawiecka, więc proszę o łagodny wymiar kary ;)
I to by było na tyle ;)
"Kompletnie szyć nie potrafię..."- kokietka, no! ;)) Bardzo fajny zając! Ja szyć potrafię, za to od jakiegoś czasu nie lubię. Ale mnie męczysz tym obrusem! Chyba w końcu wyprodukuję jakiś odświętny... :)
OdpowiedzUsuńWracaj szybko do zdrowia!
To nie było kokietowanie. Ja naprawdę nie umiem szyć. Ale mam maszynę do szycia, która lata świetlne stoi w szafie nieruszana;) Służyła sporadycznie do podwinięcia spodni - to szczyt moich umiejętności krawieckich.
UsuńI na jakimś blogu znalazłam łopatologiczny przepis, jak uszyć tildowego królika. A że królik mi się spodobał i zachciało mi się go mieć, to tak wyszło, jak wyszło;)