...i nieomal wykończyła ANGINA. Nie przesadzam. Tak chora to ja już lata świetlne nie byłam. A na pewno nigdy w życiu mnie tak gardło nie bolało. Niestety, zazwyczaj wszystkie moje choroby rozkwitają w piątek po 18 ;) Przemęczyłam się całą noc, nie mogąc spać z powodu tego potwornego bólu gardła i gorączki. W sobotę tak mnie ścięło, że jedyne, co mogłam robić, to leżeć. O jedzeniu czegokolwiek mogłam zapomnieć, bo przełykanie zwykłej śliny powodowało świdrowanie w mózgu. Trzeba było w niedzielę wyruszyć na poszukiwanie pomocy doraźnej. Doraźnie mi pomogli ;) chociaż antybiotyk to dopiero dzisiaj trochę zadziałał :)
A poza tym to właśnie Maturzysta przed chwilą zdał za pierwszym razem egzamin na prawo jazdy, tym samym podtrzymując rodzinną tradycję :) Szerokiej drogi, Młody!!!
A dziś pochwalę się bombkami. Takie cudeńka zrobiła moja mama :)
A ja takich nie umiem! :(((
Za to niemal tonami (przez ostatnie lata) robiłam takie oto:
Te w kolorach sepii, to oczywiście moje ulubione!
I na koniec zostawiam przepiękną piosenkę z 1984 roku.
1. Wracaj szybko do zdrowia- współczuję, mnie też angina dosłownie potrafi zwalić z nóg... 2. Hip hip, hura! Witamy Młodego w gronie kierowców! 3.Twoje bombeczki karczochowe są piękne- dla mnie to wyższa szkoła jazdy. 4.O tak, ...i jeszcze "Always the Sun" The Stranglers! Pozdrawiam i ściskam!
teraz chyba wszyscy na coś chorzy, mnie tez ścięło, ale o leżeniu mogę zapomnieć:) bombki cudne, gratulacje dla mamy, ale Twoje też obłędne, no i ta ilość! chyba połowę rozdałaś?:)
Akurat te bombki robiłam na kiermasz. Dochód zasilił i wspomógł rozwój mojego hobby ;)) A w latach poprzednich bombki były oczywiście prezentami dla rodziny i znajomych :)Ja mam w domu tylko dwie :)
Kochana, dzięki za potwierdzenie tłumaczeń angielskiego - podziękowanie dla synka, domyślam się, że to ten sam co to został właśnie kierowcą - gratuluję :) A bobki obydwie robicie rewelacyjne. Dla mnie to czarna magia, bo nie umiem ani takich, ani takich :)
nie na wszystkim mozemy sie znac i nie wszystko mozemy stworzyc..jednak i jedne i drugie bombki sa cudowne...gratulacje dla "Mlodego"
OdpowiedzUsuńWszyscy dziękujemy :)
UsuńI mama zdolna, i córka! Piękne bombki!:)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Ja nie umiem tego, co potrafi moja mama. A ona nie umie tego, co potrafię ja :)
Usuń1. Wracaj szybko do zdrowia- współczuję, mnie też angina dosłownie potrafi zwalić z nóg...
OdpowiedzUsuń2. Hip hip, hura! Witamy Młodego w gronie kierowców!
3.Twoje bombeczki karczochowe są piękne- dla mnie to wyższa szkoła jazdy.
4.O tak, ...i jeszcze "Always the Sun" The Stranglers!
Pozdrawiam i ściskam!
Miło Cię znów, ivoncjo, czytać :)
UsuńNastępnym razem będzie The Stranglers!
Ale świetny pomysł z tymi szydełkowymi!
OdpowiedzUsuńZdrowiej szybko!
Dziękuję :)
Usuńteraz chyba wszyscy na coś chorzy, mnie tez ścięło, ale o leżeniu mogę zapomnieć:) bombki cudne, gratulacje dla mamy, ale Twoje też obłędne, no i ta ilość! chyba połowę rozdałaś?:)
OdpowiedzUsuńAkurat te bombki robiłam na kiermasz. Dochód zasilił i wspomógł rozwój mojego hobby ;))
UsuńA w latach poprzednich bombki były oczywiście prezentami dla rodziny i znajomych :)Ja mam w domu tylko dwie :)
Kochana, dzięki za potwierdzenie tłumaczeń angielskiego - podziękowanie dla synka, domyślam się, że to ten sam co to został właśnie kierowcą - gratuluję :)
OdpowiedzUsuńA bobki obydwie robicie rewelacyjne. Dla mnie to czarna magia, bo nie umiem ani takich, ani takich :)
No i zdrówka życzę :)
OdpowiedzUsuńW takim razie gratuluję obydwu synów :)
Usuń