Każdy ma swoje problemy, zmartwienia... mam je też i ja. I to właśnie one odbierają mi chęci do robótek, bo w takich sytuacjach nic się nie chce i nic nie cieszy. Bo to największa, życiowa prawda, że najważniejsze jest zdrowie. Gdy ono jest, to resztę da się jakoś przeskoczyć...
Ciągle dłubię w Żurawiu, ale skończyły się już cudowne połacie jednego koloru. Praca powstaje w żółwim tempie, jak nieustannie muszę zmieniać nitki i co rusz wyszywać po jednym krzyżyku w innym kolorze. Ale, mimo wszystko, podoba mi się ten Gdańsk :)
A przed komunią bratanicy namieszałam jeszcze ciasta solnego i zrobiłam jej aniołka (będzie dziecko miało do kolekcji :). Nie wiedzieć czemu, anioł na przyjęciu komunijnym zrobił furorę. Był najbardziej oglądanym "prezentem" ;))) Z taką nutka podejrzliwości patrzono na mnie, bo wydawało się rodzinie bratowej, że ich oszukuję, a aniołka kupiłam po prostu w sklepie ;) A aniołek taki zwyczajny, koślawy, nieudolny, bo lepienie z masy solnej nie jest moją mocną stroną. Tu rzeczony aniołek jeszcze przed zapakowaniem go w celofan :)
Dla tych, co nie lubią nadmiernego bogactwa (czyli dla mnie ;) informacja, że złota kokarda jedynie maskuje haczyk do powieszenia aniołka. Po zdjęciu jej anioł wygląda całkiem przyzwoicie :)
Ciasta solnego trochę zostało, machnęłam więc od razu aniołka dla mamy. Jak znalazł na dzisiejsze święto :) Wiem, że mama ma już dosyć moich wypocin, ale wcale się tym nie przejmuję ;))) Niech się cieszy, że jej nic nie wyszyłam ;)
W domu ciągle remont, malowanie i ogólny bajzel. Jamnik dogląda wszelkich spraw: czy pańcio dokładnie maluje, czy dobrze dziury nawiercił... Mikusia ma chyba tego dosyć, bo zabrano jej dostęp do ulubionego (szczególnie w godzinach porannych) parapetu. W ramach protestu tez postanowiła się spakować, jak książki maturzysty :)
Piosenki nie ma, bo czort wie, czy to legalne ;)))
I to by było na tyle :)
Coraz ładniejszy Twój Żuraw a aniołki cudowne:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena
Jak to: "nie wiedzieć czemu"? Aniołki są wprost oszałamiające! Czy one mają dekupażowane spódniczki? Jak dla mnie- mistrzostwo! I te oczy! Pierwsze skojarzenie- rusałka Amelka! :)
OdpowiedzUsuńSpódnice dekupażowane po raz pierwszy w życiu :) Widać, żem nie wprawiona, bo kreska oczu i ust bardzo niepewna ;)))
Usuń