Potem matka zakasała rękawy i wzięła się za porządkowanie i częściowe usuwanie dotychczas zgromadzonych przez młodzież dóbr materialnych, co by pokój po malowaniu choć trochę zyskał na nowym wyglądzie :)
Działalność robótkowa przedstawia się następująco:
- Żuraw nad Mietławą leży odłogiem,
- prezent dla osiemnastolatka - dziergam, ale kontury w tym obrazku mnie dobijają,
- więcej sukcesów i porażek nie odnotowałam.
W tzw. miedzyczasie pojawiła się zakładka - bardzo przydatna rzecz, gdy się książkę czyta na raty :)
I jeszcze piosenka dla miłośników staroci. Tyle lat temu chłopaki przewidzieli przebieg meczu ;)
I to by było na tyle :)
śliczny maluszek :) a zakładek nigdy za wiele :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba Twoja zakładka:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Marlena
Noooo Papa Dance słuchałam kiedyś z koleżanką gdzie się tylko dało, a nie rozpieszczano nas w ówczesnych czasach programami muzycznymi ;)
OdpowiedzUsuńZakładka mi się bardzo podoba :))
Śliczny drobiazg! Widzę, że każdy czasem potrzebuje "odskoczni" od UFO-ków... :) Jeśli chodzi o zakładki, moje ulubione to magnetyczne (powinny zostać opatentowane- nie do zgubienia!:))
OdpowiedzUsuńOjojoj, przypomniałaś mi czasy, gdy byłam członkinią fanklubu Papa Dance i marzyłam o studium piosenkarskim w Poznaniu... :))
No, no, ja nie mam ufo-ków ;)
UsuńZalega mi tylko Żuraw, ale ja ciągle przy nim dłubię. I za karę, że robię to tak wolno, nie pozwalam sobie zaczynać nic nowego ;)))
Nigdy nie widziałam zakładki magnetycznej (ja ze wsi jestem, to mam prawo ;), ale sprawdziłam na necie i rzeczywiście - świetny wynalazek :)
Fajne to były czasy, gdy królował Papa Dance. Mam w samochodzie ich płytę z największymi przebojami i tak sobie słucham (i śpiewam) od czasu do czasu ich piosenki :)