sobota, 10 grudnia 2016

Coraz bliżej...

...święta, a ja w tym roku jeszcze niczego świątecznego nie wyhaftowałam. A, nie, zapomniałabym, wyhaftowałam sobie przecież w czerwcu Mikołaja na choinkę :) A niedługo zabiorę się za Aniołka z tego samego zestawu. Akurat do następnego Bożego Narodzenia powinnam go skończyć ;)
Ale to nie tak, że niczego nie haftuję. Haftuję non stop, w ogóle nie przestaję haftować...;) 
Za mną już dwie metryczki dla dziewczynek - bobas w pampersie z różowym smoczkiem. Nawet nie pokazuję, bo znacie...
I jeszcze raz wyszyłam jamnika - takiego, jak mój Maksio. Bo bardzo spodobał się miłośnikowi jamników z Holandii. A, że miłośnik posiada jeszcze jamnika czarnego z brązowym brzuszkiem, to w ramach niespodzianki dorzuciłam mu to:
Myślę, że Carlo będzie zadowolony z prezentu :)

I na koniec breloczek, który w listopadzie pokazywałam w rozsypce:
W tym przypadku wiem na pewno, że ośmiolatek był prezentem zachwycony :)

I to by było na tyle:)