sobota, 29 grudnia 2012

Poświąteczne porządki...

 ...jeszcze muszę zrobić, bo nie pokazywałam tegorocznego rodzynka, czyli kartki świątecznej. Jednej jedynej, jaką udało mi się wyszyć w tym roku :) Ależ mam wybitne osiągnięcia ;)))



Wzięłam się teraz za chałupkę nr 7. Po niej zostanie mi jeszcze jeden skansenowy domek. Muszę tą całą serię skończyć, zamówić passe partout i oprawić. Nie znoszę leżących w szufladzie haftów...

I to by było na tyle :)


wtorek, 25 grudnia 2012

Wesołych Świąt...

... wszystkim, którzy tu zaglądają, życzę :)

Wtedy jest Boże Narodzenie
Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata 
i wyciągasz do niego ręce, 
jest Boże Narodzenie.

Zawsze, kiedy milkniesz, aby wysłuchać, 
jest Boże Narodzenie.

Zawsze, kiedy rezygnujesz z zasad, 
które jak żelazna obręcz uciskają ludzi
w ich samotności, 
jest Boże Narodzenie.

Zawsze, kiedy dajesz odrobinę nadziei "więźniom", 
tym, którzy są przytłoczeni ciężarem fizycznego,
moralnego i duchowego ubóstwa, 
jest Boże Narodzenie.

Zawsze, kiedy rozpoznajesz w pokorze,
jak bardzo znikome są twoje możliwości
i jak wielka jest twoja słabość, 
jest Boże Narodzenie.

Zawsze, ilekroć pozwolisz by Bóg
pokochał innych przez ciebie,

Zawsze wtedy, 
jest Boże Narodzenie.



I to by było na tyle :)

wtorek, 18 grudnia 2012

Wielkim sukcesem...

...w tym roku będą wykonane przeze mnie zawieszki na choinkę. Bo jak się kompletnie nie ma czasu, to takie maleństwa są nie lada osiągnięciem :) Zawieszki są już w drodze do mojej koleżanki, z którą dzieliłam dole i niedole życia w internacie :)







Kolejnym sukcesem będzie też maleńki wzorek na kartkę świąteczną. Tu już mam czas do 24 grudnia, bo będę sama robić za listonosza - kartkę z życzeniami wręczę rodzicom osobiście.
Ja zapewne, jak co roku, wszystkie kartki z życzeniami od bliskich i znajomych znajdę w skrzynce pocztowej gdzieś w okolicach 6 stycznia. A co się poczta spieszyć będzie... ;)

I już na koniec kolejny przebój z roku 1984. Dla mnie wyjątkowy, bo pamiętam dzień, w którym po raz pierwszy oglądałam teledysk do tej piosenki.
A, że przed świętami jak ognia unikam pasażów i galerii handlowych, to dla mnie ta piosenka nadal ma swój wyjątkowy urok i czar. I chociaż niektórzy mają na nią uczulenie, to ja ją baaardzo lubię :)



I to by było na tyle :)

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Siedmiu wspaniałych...

...panów powinnam wymienić :)
Do tej zabawy zaprosiła mnie Ania. No to proszę bardzo. Najpierw  zasady zabawy:

1. Wymieniamy 7 waszym zdaniem naj naj panów, nie gra roli, czy cenicie ich za piękną buźkę, czy też za jakieś inne przymioty, grunt, żeby Wam się podobał

2. Uzasadniamy przynajmniej jeden wybór, dlaczego ten, a nie inny pan. W miarę możliwości wstawiamy fotkę albo filmik.

3. Napisz, w jakiej kolejności tworzysz swoją listę Wspaniałych

4. Otaguj przynajmniej jedną osobę.

A teraz lecimy:

1) Zdecydowanie miejsce pierwsze zajmuje Jeff Lynne z zespołu Electric Light Orchestra. Za napisanie i zaśpiewanie tylu wspaniałych piosenek. Za głos, który uwielbiam. Za płytę Discovery i Eldorado, i Out Of The Blue, i inne też :)


2) Znany chyba wszystkim John Lennon. Nominacja również za muzykę i cudowny głos :) Poza tym, co bym nie napisała, to i tak za mało będzie...



3) Ric Ocasek z zespołu The Cars. Jak wyżej - wspaniały głos i wspaniałe piosenki :)


4) Adrian Klarenbach z TVP Info. Za poczucie humoru :) I naturalność na wizji :) Ja bym tak nie potrafiła... Lubię z nim spędzać poranki ;)


5) Leszek Górecki z filmu Daleko od szosy. Za wytrwałość w dążeniu do celu, za ambicję, i że nie dał sobie wmówić, że jest nikim.


6) Marysia vel Stanisław :) Za dojście do perfekcji w prowadzeniu domu :)


7) Lesio Kubajek - cudowny facet z książki J. Chmielewskiej. Facet beztroski i roztrzepany, którego sposób myślenia rozbraja  mnie od dwudziestu lat :) Obok tego faceta nie da się przejść obojętnie :) Kto czytał, ten wie...
Edytowałam post, bo mi się jeszcze jeden fajny facet przypomniał :) Tak go pod punkt siódmy podciągnę, bo Lesio zdjęcia nie miał, a mój ulubieniec takowe posiada.
Marcin Dorociński, który jest fenomenalnym aktorem. Zawsze podziwiam wszystkie role, w które się wcielił - jest w nich perfekcyjny, nie da mu się niczego zarzucić. Lubię go oglądać :)



Prywatny mój własny mąż został celowo pominięty w zabawie, bo ja go traktuję zupełnie poważnie :)

A do zabawy zaproszę:
Promyka
i ivoncję.
Może mnie za to nie zlinczują ;)))
I to by było na tyle :)

wtorek, 11 grudnia 2012

W tym roku...

...nie wyszyłam ani jednej kartki  na Boże Narodzenie :) Może uda mi się jakąś jedną, chociaż dla rodziców, wymodzić ;) Się zobaczy, czy czas pozwoli. I zdrowie ;)
Bo mimo dalszego zażywania antybiotyku, chyrlania i kataru po pachy, od poniedziałku dzielnie maszeruję do pracy. Uniosłam się honorem i postanowiłam nie błagać na kolanach lekarki o dalsze zwolnienie. Ewidentnie jestem chora, a czuję się w gabinecie, jak symulant, który wymusza dni wolne. Jakoś niektórym lekarzom brakuje wyobraźni (może ją sobie wycięli na zajęciach z chirurgii? ;).
Ale pokażę Szanownym Oglądaczom kartki zeszłoroczne. Był urlop, było wyszywanie :)










A ponieważ pod poprzednim postem moja koleżanka ivoncja domagała się piosenki The Stranglers, to nie mogę pozostać głucha na jej prośby :) Nie dosyć, że będzie to moja ulubiona piosenka tego zespołu, to jeszcze z mojego ulubionego roku, obfitującego w fantastyczne piosenki! No to proszę bardzo - kolejny hit roku 1984:


I to by było na tyle :)

wtorek, 4 grudnia 2012

Zawładnęła mną...

...i nieomal wykończyła ANGINA. Nie przesadzam. Tak chora to ja już lata świetlne nie byłam. A na pewno nigdy w życiu mnie tak gardło nie bolało. Niestety, zazwyczaj wszystkie moje choroby rozkwitają w piątek po 18 ;) Przemęczyłam się całą noc, nie mogąc spać z powodu tego potwornego bólu gardła i gorączki. W sobotę tak mnie ścięło, że jedyne, co mogłam robić, to leżeć. O jedzeniu czegokolwiek mogłam zapomnieć, bo przełykanie zwykłej śliny powodowało świdrowanie w mózgu. Trzeba było w niedzielę wyruszyć na poszukiwanie pomocy doraźnej. Doraźnie mi pomogli ;) chociaż antybiotyk to dopiero dzisiaj trochę zadziałał :)
A poza tym to właśnie Maturzysta przed chwilą zdał za pierwszym razem egzamin na prawo jazdy, tym samym podtrzymując rodzinną tradycję :) Szerokiej drogi, Młody!!!

A dziś pochwalę się bombkami. Takie cudeńka zrobiła moja mama :)
A ja takich nie umiem! :(((










Za to niemal tonami (przez ostatnie lata) robiłam takie oto: 








Te w kolorach sepii, to oczywiście moje ulubione! 

I na koniec zostawiam przepiękną piosenkę z 1984 roku.
Jeden lepszy dzień i od razu chce się żyć :)


I to by było na tyle :)

poniedziałek, 26 listopada 2012

Zupełnie przypadkiem...

... zajrzałam dziś na bloga, a tu ewas zaprosiła mnie do zabawy w 11 pytań :) Nie wypada odmówić, więc chętnie odpowiem. Tylko, gdzie ja znajdę 11dziewczyn z innych blogów, którym jeszcze pytań nie zadano ;)))
Poza tym jest mi bardzo miło, że ktoś na mojego bloga zagląda. Bo jest przecież tyle innych, inspirujących, ciekawych...

Proszę bardzo oto  odpowiedzi na 11 pytań:
  1. Skąd czerpiesz inspiracje do swoich prac? Z czasopism, internetu, czasami coś sama wymyślę...
  2. Jaką technikę najbardziej lubisz? Haft krzyżykowy
  3. Jak długo prowadzisz bloga? 9 miesięcy ;)
  4. Ulubiona książka. Lesio Joanny Chmielewskiej akurat mi do głowy przychodzi...
  5. Ulubione ciasto. Ciasto nazywa się Krysia. Ale ja nie lubię słodyczy...
  6. Ulubiona pora roku. Lato
  7. Z czym kojarzą Ci się anioły? Z niebem.
  8. Czy Św. Mikołaj istnieje? Oczywiście :)
  9. O jakim prezencie marzysz na gwiazdkę? Kolejny naparstek? ;)
  10. Jaki dzień tygodnia lubisz najbardziej? Piątek po południu!
  11. Życie zaczyna się po……./dokończ/. Życie ZACINA się po czterdziestce :) 
 Dobra, poddaję się , bo gdzie nie zajrzę, tam już ktoś z pytaniami był ;) Albo grzecznie dziękują za wyróżnienia :) 
W każdym bądź razie wyróżniam odgórnie wszystkich, których obserwuję :) 
I pędzę z psem na wieczorny spacer!


I to by było na tyle :)

piątek, 23 listopada 2012

W życiu...

...każdego nauczyciela przychodzi taki moment, że MUSI odpocząć. Nie tylko od dzieci ;) To bardzo specyficzny zawód, niesamowicie wyczerpujący i fizycznie, i psychicznie.
Dwa lata temu miałam okazję poratować swoje zdrowie (dla niewtajemniczonych - tak się ten urlop fachowo i chyba trafnie nazywa ;). Był to cudowny czas, który zaowocował mnóstwem haftów i hafcików.  Wreszcie miałam czas, by wyszyć coś dla siebie. Bo w domu hafciarki straszyły puste ściany. A niektórzy goście musieli mi wierzyć na słowo, że wyszywam, bo nie mogłam im tego udowodnić ;)

Oto jeden z owoców wspomnianego urlopu. Jesienny obrazek wisi w przedpokoju, chociaż do zdjęcia musiał się przebazować :)





Miłych, jesiennych spacerków Wam życzę i zostawiam przepiękną, starą piosenkę mojego ulubionego zespołu :)

I to by było na tyle :)

niedziela, 18 listopada 2012

Moda na sukces...

...odcinek ostatni :) Dziewczyny gotowe!
Bardzo proszę korzystać z wykroju - gustowny żakiecik w sam raz do pracy :) 



Potem Mika czuwała nad przebiegiem pakowania modelek w ramki. Pakowanie przebiegało bez większych zastrzeżeń, ale trwało zbyt długo, bo kotek był już z głodu umierający, a pani ciągle nie raczyła porzucić tego zbędnego dla kota zajęcia...


Modelki dostały sosnowe ramki, które pomalowałam matowym, bezbarwnym lakierem. Passe partout sobie odpuściłam, bo aida udaje pożółkły papier, a całość nawiązuje do starych wykrojów znalezionych gdzieś na  strychu ;) Oba obrazki są śliczne, uwierzcie mi na słowo; napatrzeć się na nie nie mogę ;)))




I to by było na tyle :)

poniedziałek, 12 listopada 2012

Nic się nie dzieje...

...albo dzieje się za dużo. Wolę, jak życie płynie bez "niespodzianek", które odbierają siły i ochotę do czegokolwiek...
Modelkę bardzo powoli kończę, bo są dni, że nie mam czasu wziąć igły do ręki. I są dni, że nie mam motywacji ani chęci wziąć się za hafty... Przeglądam blogi, na których już widać, że niedługo Boże Narodzenie. A u mnie tylko...
...róże wyszyte dwa lata temu ;) Ktoś dostał je w prezencie.



I moja kochana mordeczka, która od września nie może wygrzebać się z jakiegoś choróbska. Póki co, znów od tygodnia jest ok :)

Na koniec jeszcze stara piosenka. Jeden z numerów 1 na mojej prywatnej liście przebojów ;)


I to by było na tyle :)

sobota, 27 października 2012

Discovery...

...czyli - odkrycie! A co odkryłam? Otóż w trakcie pracy odkryłam, że moja druga modelka owszem, ma żakiet, ale nałożony na sukienkę :) A ja do tej pory sądziłam, że będzie to żakiet i spódnica :) Haft jest pełen niespodzianek. Szczególnie wtedy, gdy się tylko pobieżnie ogląda, jaki ma być efekt końcowy ;)


Ramy dla modelek są już gotowe. Maźnęłam je tylko matowym, bezbarwnym lakierem. Jeszcze trochę i będą się modelki mogły pakować... do ramek :)

Pokażę też Kubusia P., który w tym tygodniu dotarł do Marleny. W zamian dostałam piękną, tęczową i ciepłą chustę - w sam raz na dzisiejszą pogodę. Czy u was też dzisiaj pada śnieg?

 
Kubuś, wbrew temu, co widzicie, nie ma na sobie odblaskowej kamizelki ;)

A po głowie chodzi mi mnóstwo różnych wzorów, które chciałabym zacząć. Kłócą się o to, który będzie pierwszy ;) Bo powinnam jeszcze zrobić 2 chałupki, żeby mieć już z nimi spokój. I powinnam zrobić do mężowskiej kolekcji kolejny samolot (a ściślej 2 samoloty, bo tyle mam schematów z tej serii). I takie fajne drzewka mi się trafiły...Drzewka, oczywiście, tworzą serię :) I ptaszki sobie wymyśliłam. Do siedmiu takich małych, okrągłych ramek, które dawno temu okazały się być komuś niepotrzebne. Szklarz dociął szybki, dokleiłam zawieszki i wymyśliłam jakieś plecy, żeby się materiał trzymał. Zobaczymy, czy będzie się trzymał ;)





Skoro dziś było o odkryciu, to nie pozostaje mi nic innego, jak zostawić starą piosenkę z płyty Discovery mojego ulubionego zespołu :)


I to by było na tyle ;)


czwartek, 11 października 2012

Coś tam, coś tam...

... dłubię, ale naprawdę niewiele. Wracam z pracy bardzo zmęczona. A i po pracy nie leżę na kanapie i nie czytam gazety ;) Sprężam się, żeby skończyć Kubusia, bo ktoś na niego czeka :) Już niewiele zostało do zrobienia:



W ekspresowym tempie zrobiłam różyczkę na przywieszkę. Tak, żeby ozdobić pudełko z czekoladkami na Dzień Nauczyciela. Tak, żeby pani od matematyki łaskawszym okiem patrzyła na maturzystę ;) Bo pani straaasznie wymagająca jest, niestety...
Mam nadzieję, że pani od matematyki lubi słodycze ;)



W równie ekspresowym tempie zrobiłam urodzinową kartkę dla taty. Bidusia nawet się nie domyśla, że w niedzielę czeka go niespodziewany nalot gości :) Wszyscy udajemy, że tak jakoś te okrągłe urodziny wyleciały nam z pamięci ;)




I to by było na tyle ;)

środa, 26 września 2012

Co kupić...

... można dzisiaj w Biedronce? Świetne pudełka - organizery na kosmetyki. Ponieważ malowideł mam jak na lekarstwo ;) to w moich pudełkach będą się gnieździć muliny, nożyczki, igły, ołówki i aktualnie wyszywany obrazek :)
Po takich zakupach to spać ze szczęścia nie mogę ;)))









Kolory pudełek wybitnie nie moje, ale moich nie było :) Wytłumaczyłam sobie, że ubierać się w nie nie będę, i że to przecież tylko pudełka ;)
Poza tym ostatnie wieści z frontu robótkowego są takie, że Kubusiowi przybyło tylko kawałek głowy. Niestety, nadal nie mam kiedy wyszywać :(  Mam w tym roku szkolnym takie godziny pracy, że tempa większego w haftowaniu to ja chyba nie nabiorę...

A dziś posłuchamy Basi, oczywiście w starej piosence :) Jak ja lubię słuchać jej piosenek, to tylko ja wiem... ;)



I to by było na tyle :)

piątek, 14 września 2012

Czy ktoś tęsknił...

...czy ktoś z niecierpliwością czekał na następny wpis? ;)))

Wrzesień, to nie najlepszy miesiąc dla nauczycielek przedszkola, zwłaszcza, gdy dostają na wejściu do pracy 25 płaczących trzylatków (choć większość z nich dopiero pod koniec roku skończy 3 lata). Jestem potwornie umordowana taka pracą, po ponad 7 godzinach w przedszkolu nie chce mi się po prostu NIC.
A w tym roku jest jeszcze gratis w postaci choróbska - po trzech dniach rozhulał się po przedszkolu jakiś zjadliwy wirus i wykosił  po ponad połowie dzieci z każdej grupy. Niestety, do mnie też się przypałętał, co skutkuje chodzeniem do pracy w stanie agonalnym ;) Bo przecież, gdybym poszła na zwolnienie, to też bym zginęła, tyle, że z rąk dyrekcji ;)
Kuruję się czwarty dzień czosnkiem, miodem, imbirem, cytryną i czekam końca, kiedy wyginie w mym organizmie ta zaraza, która spać, przełykać i oddychać nie daje...
A trzeba jeszcze odpowiadać na tysiące pytań zatroskanych rodziców. Informować o wszystkim każdego z osobna, bo potrafią być w takim szoku, że nie rozumieją informacji, skierowanych do wszystkich (czyli identycznie, jak ich dzieci ;). A to rada pedagogiczna do dwudziestej, a to zebranie do dziewiętnastej... I gdzie w tym wszystkim hobby?

Po tym wstępie na pewno nikt nie będzie mi miał za złe, że niczego nie wyszyłam. Ciekawe, kto by coś wyszył, będąc na moim miejscu ;)
Ale mam takie coś, a co to jest, to wie Marlena: 


I jesienna odsłona Mody na sukces, odc.4 :

Wiem, że to mizernie wygląda, ale wyjdzie z tego piękny, klasyczny kostium, czy jak to tam nazywają, żakiet ze spódnicą... :)

To trzymajcie kciuki, żebym nie padała na dziób w poniedziałek, kiedy to wróci po chorobie 15 płaczących maluchów i będzie próbowało przekabacić na swoją stronę tych, którzy już nie płaczą ;))) I żeby ich pani cudownie wyzdrowiała ;)
No to jeszcze stara piosenka i znikam wygrzewać się pod kołderką :)


I to by było na tyle ;)



niedziela, 26 sierpnia 2012

Moda na sukces, odc.3...

... i ostatni w tym sezonie ;) Bo już ramówka jesienna się zbliża...
Modelka pozuje już od jakiś dwóch tygodni, ale jej osobisty fotograf był zbyt zajęty, by zrobić jej sesję.
Poza tym i tak żadna sesja fotograficzna nie oddaje jej naturalnego wdzięku i urody. Uwierzcie mi, że na żywo modelka jej przepiękna :)

I duża ;) Ciężko ją sfotografować ;) Dlatego rozebrałam ją na części:


Próbowałam jej zrobić fajne oczy, ale nie wyszło ;) 
Jednak nikt nie jest idealny, a taki lekki zez powoduje, że jest wyjątkowa :)

I powoli trzeba zabierać się za drugą  gwiazdę wybiegów... 
Póki co, pakuję swoją wątpliwej urody twórczość, coby i inni mogli na nią popatrzeć :)

I to by było na tyle ;)

wtorek, 21 sierpnia 2012

Prawie 2 tygodnie samotności...

... minęły ;) Zostałam w domu z inwentarzem. Tak to jest, jak ma się psa, którego nie można nikomu zostawić, bo z tęsknoty nie je, nie pije i choruje, na co tylko może ;)
W tym czasie reszta rodziny cieszyła oczy takimi widokami


 
Oczywiście, nie mogło też zabraknąć wątków lotniczych ;)


Myślałam, że jak będę sama, to się tak nawyszywam, że padnę! Nic z tych rzeczy. Jakaś niemoc mnie ogarnęła i brak chęci do wszystkiego. Poza tym sporo czasu zabierało mi zwyczajne chodzenie do pracy ;)
Skończyłam za to modelkę i wyszyłam jeszcze jeden breloczek z nutkami (kolega maturzysty potrafi docenić rękodzieło, to byłoby żal mu poduszki nie zrobić ;).
A teraz lecę oglądać zdjęcia z dalekiej podróży :)



I to by było na tyle :)