...to zawsze był newralgiczny czas w moim życiu, przede wszystkim zawodowym. A od ostatnich dwóch lat nakładają się też na tę porę roku i inne kłopoty...
Trudno w takiej atmosferze myśleć o przyjemności, jaką daje haftowanie. Wtedy nic się nie chce :(
Niemalże ostatkiem sił zmobilizowałam się do dokończenia wiosennych ptaszków na plastikowej kanwie, czyli zestawu, który otrzymałam od sklepu Kokardka.
Mając na uwadze późniejsze wykorzystanie hafcików, podeszłam do tego zadania kreatywnie ;) Nie wiem, czy nie będzie mi to zaliczone na minus, ale zmodyfikowałam sobie wzory. Żeby jeszcze bardziej mi się podobały :) Oto one:
Sowie brakuje konturów, ale właśnie je haftuję. Będzie całoroczną ozdobą mojego nauczycielskiego kalendarza, dlatego zdjęłam jej z głowy wiosenny wianek :)
Różowy ptaszek czeka na swój domek który haftuję na osobnym kawałku kanwy. Do gałązki z ptaszkiem doczepię go za pomocą drucika/sznureczka. Całość ma być ruchoma, gdy będzie wisieć :)
Domek z motylkiem prawdopodobnie będzie magnesem na lodówkę, tak jak i
pierwszy hafcik. No, chyba, że się rozmyślę co do jego przeznaczenia...
Po pracy zostało mi jeszcze tyle muliny, więc nie mam obawy, że czegoś zabraknie na dokończenie żółtego domku:
Jak skończą się rady pedagogiczne, zebrania z rodzicami, jesienne wycieczki do teatru i inne "zabieracze wolnego czasu", to mam nadzieję, że będę częstszym gościem na własnym blogu ;)
I to by było na tyle :)