sobota, 20 lutego 2016

Z dziesiejszego wpisu...

...zupełnie przypadkiem wyszła mi recenzja, a uściślając - ocena przydatności pewnego produktu. Dawno temu kupiłam w popularnej internetowej pasmanterii kwadratowy magnes na lodówkę, z miejscem na haft lub inną dekorację (tak brzmiał opis produktu). Towar swoje odleżał ;) Nadeszła chwila, że okazał się potrzebny. 
Wyhaftowałam szybciutko Małą Mi.
Na aidzie 18, dwoma nitkami muliny. 
Materiał wyprasowałam, przycięłam do odpowiedniego rozmiaru, włożyłam do magnesu, nałożyłam plastikowy wierzch i ...skończyło się moje szczęście.
Plastikowa część wierzchnia, przykrywająca haft, po prosu nie chce się domknąć :( Owszem, pusta przylega tak ściśle, że nie można jej otworzyć, ale włożony materiał już powoduje wypychanie tej pokrywy ku górze :( Mogę sobie do środka włożyć co najwyżej cieniutką kartkę papieru, ale nie wyhaftowany obrazek.
To nie pierwszy raz, kiedy spotykam się z taką sytuacją. Podobnie dzieje się z plastikowymi breloczkami. Nauczona więc doświadczeniem starałam się kupić produkt przeznaczony typowo dla haftów. Ten, niestety, również okazał się bublem :(
Na zdjęciu widać, jak po dociśnięciu lewej strony magnesu - odłazi prawa :(

No i magnes na lodówce. Tu widać prześwity i podklejony z tyłu czarny magnes. Aby to ładnie wyglądało, trzeba by pod spód haftu włożyć jeszcze cieniutką białą kartkę. Marzenie ;)
Magnes wisi, bo wisi, ale nie nadaje się do użytku. Wierzchni plastik, nawet przy delikatnym dotyku, wylatuje jak z procy i wszystko się rozpada :(
Niestety, ten produkt nie dostaje mojej hafciarskiej rekomendacji.
Rada: omijajcie te plastikowe magnesy, linijki, podstawki, breloczki szerokim łukiem.

I to by było na tyle :)