poniedziałek, 25 lutego 2013

Dziś pokażę...

... moje zmagania z wzorem znanym i popularnym ;) Obrazki były prezentami na Boże Narodzenie w 2011 roku. Wyszyte na aidzie ze złotą nitką.
Owa haftowana Maryja została przez pewnego młodego księdza (który miał okazję podziwiać ją w domu mojego brata) bardzo celnie nazwana Matka Boską Słuchawkową. Rzeczywiście, coś w tym jest ;)))



Ostatnio nie było czasu na haftowanie. Nawet, jak zaczynałam coś dłubać, to mnie zaraz oczy bolały. Jakiś okres przestojowy nastąpił ;) Mimo to wyszyłam małą metryczkę, która czeka jeszcze na datę urodzin maluszka. I ciągle męczę siódmą chałupkę. 

Pozdrawiam wszystkich wytrwałych, którzy jeszcze tu zaglądają :)
I to by było na tyle :)

niedziela, 17 lutego 2013

Świętujemy...

...wszyscy od wczoraj ;)))
Dzisiaj święto naszego kota ;) Największego tchórza współczesnej Europy. Nikt, oprócz naszej ścisłej czwórki, nie dostąpił od 9 lat łaski obejrzenia naszej kotki w realu :) Każdy dzwonek do drzwi, czy obcy głos w mieszkaniu, to dla Miki sygnał do natychmiastowej ewakuacji. Miejsca ewakuacji są trzy i tam ewentualnie można ujrzeć kota przeczekującego najazd kosmitów :)




W nocy chyba na imprezie była ;)

A wczoraj też zabawa w rodzinnym gronie z okazji urodzin mamy. Okrąglutkich, bo 70. Do prezentów i życzeń dołączyłam haftowaną kartkę z różą:


Strasznie ciemne mi to zdjęcie wyszło, ale nadal pstrykam zdjęcia telefonem :( Mam fajny, świeżo nabyty aparat fotograficzny, ale jak z niego wrzucić zdjęcia do komputera? 
Student uczy się do ostatniego egzaminu, Maturzysta do matmy... A ich matka, gamoń techniczny, sama nie daje sobie z tym rady ;)

Zostawiam więc jeszcze piękną piosenkę i znikam z cyberprzestrzeni ;)


I to by było na tyle :)

wtorek, 12 lutego 2013

Ptaszki...

... dzisiaj na bloga wrzucę :) Zrobione kiedyś tam i podarowane z jakiejś okazji mamie. Bo właściwie nie mam co pokazać :( Wyszyty, na urodziny mamy, kwiatek na kartkę leży i czeka na pranie.
A ja piszę sprawozdania, protokoły, obserwacje, opinie i latam na rady. Wracam z jęzorem na brodzie i padam nieżywa tylko po to, by za chwilę usłyszeć dzwonek budzika - do pracy!!! Bardzo mi nie odpowiada taki styl życia, nie jestem pracoholikiem. Chciałabym mieć więcej czasu dla siebie...


Nic nie przychodzi mi do głowy, jak tylko piosenka z serialu, który oglądałam w zeszłym stuleciu :)


I to by było na tyle :)

sobota, 2 lutego 2013

Pierwszy raz...

... udało mi się wykonać szydełkiem coś, czemu można nadać konkretną nazwę. I to, co wykonałam, ową rzecz jak najbardziej przypomina :)
Oto mój pierwszy sukces szydełkowy - pokrowiec na telefon :)
Mama, która pół życia uczyła mnie władać szydełkiem (a uczeń ze mnie był marny, niestety) była dziś ze mnie dumna :)


Pokrowiec zrobiony z byle jakiej włóczki i byle jakim szydełkiem. Nie mam w domu akcesoriów do dziergania, bo niczego takiego do tej pory nie robiłam. Chyba pora to zmienić ;)

Będę się już ewakuować, bo jestem trochę zmęczona po obchodach pewnej uroczystości. Jakiej? Dla bystrzaków mała podpowiedź :)


I to by było na tyle :)