niedziela, 17 lutego 2013

Świętujemy...

...wszyscy od wczoraj ;)))
Dzisiaj święto naszego kota ;) Największego tchórza współczesnej Europy. Nikt, oprócz naszej ścisłej czwórki, nie dostąpił od 9 lat łaski obejrzenia naszej kotki w realu :) Każdy dzwonek do drzwi, czy obcy głos w mieszkaniu, to dla Miki sygnał do natychmiastowej ewakuacji. Miejsca ewakuacji są trzy i tam ewentualnie można ujrzeć kota przeczekującego najazd kosmitów :)




W nocy chyba na imprezie była ;)

A wczoraj też zabawa w rodzinnym gronie z okazji urodzin mamy. Okrąglutkich, bo 70. Do prezentów i życzeń dołączyłam haftowaną kartkę z różą:


Strasznie ciemne mi to zdjęcie wyszło, ale nadal pstrykam zdjęcia telefonem :( Mam fajny, świeżo nabyty aparat fotograficzny, ale jak z niego wrzucić zdjęcia do komputera? 
Student uczy się do ostatniego egzaminu, Maturzysta do matmy... A ich matka, gamoń techniczny, sama nie daje sobie z tym rady ;)

Zostawiam więc jeszcze piękną piosenkę i znikam z cyberprzestrzeni ;)


I to by było na tyle :)

9 komentarzy:

  1. Najlepsze życzenia i mnóstwo głaskanek dla waszego kota! Mój Tygrys jest taki sam strachajło, kiedyś przed jednym dzieckiem zwiał do zlewozmywaka. Co do aparatu, proponuję podłączyć kabelkiem dołączonym do aparatu, a dalej samo pójdzie.:)Przynajmniej mam taką nadzieję. Śliczna róża!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja i kot dziękujemy :) Miło wiedzieć, że nie tylko ja mam takiego tchórza ;)
      Spróbuję z tym kabelkiem, jak radzisz. Tyle, że ja z epoki przedkomputerowej jestem i miewam trudności z ogarnięciem niektórych urządzeń ;)

      Usuń
  2. Życzenia i dla Mamy i dla Miki :)
    Bardzo ładna karteczka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam dwa koty i o zupełnie różnych charakterach. Kotka, podobnie jak Twoja, jak słyszy, że przyszedł ktoś obcy to się chowa, ale później wychodzi z ukrycia. Natomiast kocur jest tak towarzyski, że nawet absolutnie nie przeszkadzają mu psy jesli ktoś z takowym przyjdzie. Zaraz ładuje się każdemu na kolana lub grzebie w torbach :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Co kot, to charakter- z mojej trójcy każdy inny...
    Mikusia piękną ma mordeczkę. :) A skąd się u Was wzięła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mikusię i jej siostrę, obie maleńkie jeszcze były, ktoś po prostu wyrzucił/porzucił przy stacji kolejowej, niedaleko naszego domu.
      Mikę ściągałam z drzewa, bo wlazła na nie i bała się zejść. Potem przez trzy lata była tzw. kotem wychodzącym, ale na własne oczy kilka razy widziałam, jak zginęłaby pod kołami pociągu, albo samochodu. Szkoda jej było, ale ona w domu nie chciała siedzieć.A my nigdy nie mieliśmy kotów, w domu był pies...
      Wreszcie, po sterylizacji, nie można było kota wypuszczać na styczniowy mróz. W piwnicy też nie było warunków, by tam siedziała po operacji. I po 10 dniach pobytu kota w domu zdecydowaliśmy, że Mika zostaje z nami i nie będzie się pałętała po śmietnikach. Tym bardziej, że ona jest grzeczna, jak aniołek :)

      Usuń
  5. Niektóre koty tak mają. Pamiętam że jak byłam dzieckiem i jeżdziliśmy do cioci, która miała kota, który rzecz jasna dla nas był atrakcją większą niż ciocia, nigdy się nie ujawniał. Wujek brał deskę kuchenną drewnianą i klupał w nią udając rozbijanie mięsa to kot wyłaził ze swojej kryjówki. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moja za żadne skarby świata nie wyjdzie ;) Nawet pusty brzuch jej nie wywabi z kryjówki ;)

      Usuń